Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

środa, 13 maja 2015

Zagubione anioły - odc.3

Następnego dnia, gdy pojawił się w kancelarii na umówione spotkanie, założył koloratkę. To rozwiązało, bez zbędnego wyjaśniania problem jego tożsamości. Zauważył wielkie zdziwienie i konsternację na twarzy Izabeli. Zapytał ją o powód jej zmieszania. Nie odpowiedziała.
- Przeszkadza to pani, że jestem księdzem? – zadał jej ponownie pytanie, po przedłużającej się chwili milczenia.
- Nie, skądże – odparła wciąż zmieszana. – Ale przyznaję, że zaskoczył mnie pan. Nie spodziewałam się, że taki przystojny i atrakcyjny mężczyzna może być księdzem. Gdyby mi pan powiedział, że miał kilka żon, mniej bym się zdziwiła – dodała ze śmiechem. 
 
A potem długo rozmawiali… Umowa z wydawnictwem nie budziła żadnych zastrzeżeń Izabeli, domyśliła się, że to tylko pretekst by spotkać się z nią. Ale zauważyła, że to spotkanie sprawia jej wiele przyjemności. Cezary był ujmującym mężczyzną, niezwykle taktowny, subtelny, a przede wszystkim skromny i taki wyciszony wewnętrznie. I tak prowadził rozmowę, że czuła potrzebę otwarcia się przed nim. Rzadko zwierzała się komuś, czasem matce, ale jej stosunki z Barbarą różnie się układały. Spotkała Cezarego w momencie, kiedy czuła się taka odtrącona przez najbliższą rodzinę. 


 
Pierwsze, drugie, trzecie spotkanie z Cezarym…kilka godzin spędzonych na rozmowie z nim. Po kolejnym spotkaniu przysłał jej o północy SMS-a „Myślę o tobie…’’
Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć…Zaskoczył ją tym wyznaniem. Była majowa noc, pachniała maciejka…A ona poczuła się szczęśliwa.

W czerwcu po raz pierwszy zaprosiła go do swojego domu. Była sama, bo Dagmara przebywała w Kalifornii. Wyjechała w maju, wracała dopiero we wrześniu.
Gdy Cezary zajechał pod wskazany adres, jego oczom ukazała się nieduża willa z ogrodem.
Połyskiwał dach z czerwoną dachówką. Dół domu do wysokości piwnic wyłożony jest cegłą klinkierową, a reszta ścian pomalowana na jasnożółty kolor. Z całością doskonale komponują się brązowe okna i rolety. Wokół mnóstwo zieleni, przeważnie trawy i kwiaty, najróżniejsze krzewy, parę drzew z owocami. A między jabłonią, a czereśnią hamak, obok ławeczka i stół z parasolem przeciwsłonecznym. Zauważył, że dom wewnątrz jest nad wyraz funkcjonalny. Posiada poddasze i okna w dachu, przez które można, leżąc na łóżku oglądać niebo. Sypialnię znajdującą się na środkowym poziomie, Izabela urządziła w kolorze zielonym z beżowymi dodatkami. Szczególną uwagę zwracają piękne zasłony, które, co rano z namaszczeniem odsłania, by przywitać nowy dzień. W sypialni wyróżnia się też szafa, która zajmuje całą ścianę, ma wielkie lustro, ogrom półeczek, szufladek i wieszaków. Kuchnia w kolorze brązu jest przestronna i przytulna. Z długim blatem i zlewem tuż przy oknie. Są półeczki z przyprawami i mnóstwem bibelotów. Salon utrzymany w pastelowej tonacji, wyposażony w stylowe meble, zachęca do wypoczynku wielką skórzaną kanapą i dwoma fotelami przy kominku.
W łazience ogromna wanna, z funkcją hydromasażu, w której Izabela zanurza się po ciężkim dniu pracy. Gorąca kąpiel z pianą i bąbelkami zawsze pomaga. Jest też taras, na którym latem można się opalać, a jesienią i wiosną urządzać przyjęcia dla znajomych.
Cezary poczuł się jak u siebie…Dom…ciepły i przytulny…jego nieosiągalne marzenie i pragnienie…
Cały wieczór spędzili w ogrodzie, potem na tarasie. Rozmawiali. Jedli truskawki. Pili wino.
Izabeli wydawało się, że Cezary chciał ją pocałować…A może to były tylko jej przywidzenia, spowodowane nadmiarem wypitego wina?

Następnego dnia pojechali do Wiązowny, letniej posiadłości Izabeli. Oczom Cezarego ukazała się nowoczesna rezydencja usytuowana na pięknej działce, na skraju Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Większość działki stanowił starodrzew dębowo-brzozowo-sosnowy.
Mąż Izabeli lubił to miejsce, bardziej niż dom przy Poselskiej w Warszawie. Urzekała go dolina Świdra, choć marzył o urządzeniu siedliska w pobliżu Kampinosu. Miał tam swoje genius loci…Był to Izabelin. Tak się jakoś składało, że nie znalazł tam ani odpowiedniej działki, ani domu. Zadowolił się więc Wiązowną
Okazały dom stanowił integralną część otoczenia. Był znacznie obszerniejszy niż ten na Saskiej Kępie. Osiem pokoi na piętrze, na dole pięćdziesięciometrowy salon, połączony z kuchnią. W centrum salonu fortepian Krystiana…Pokój łazienkowy na górze Krystian wyposażył w jacuzzi i kabinę prysznicową z hydromasażem.
W piwnicy duża pralnia, suszarnia i spiżarnia. Ozdobą domu i dumą Krystiana było letnie patio, pełne egzotycznych roślin. Cezary znów poczuł się jak w raju…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz