Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

sobota, 4 kwietnia 2015

Nowe życie



Święta Wielkanocy to symbol odrodzenia, to czas przejścia, czas transformacji.
Z małego jajka rodzi się życie. Na grządce z nasionka kiełkuje roślina.
Czy widzieliście kiedykolwiek, jak kiełkuje ziarenko pszenicy, z którego wyrasta kłos? Pewnie nie, dlatego, że tego nigdy nie widać. Wszystko to dokonuje się pod ziemią. Cały proces kiełkowania pozostaje niewidoczny dla naszych oczu. Najpierw ziarnko musi wpaść w ziemię, później obumrzeć pod ziemią, aby wreszcie dać  początek nowemu kłosowi. Trzeba obumrzeć, aby mieć życie.
Przez śmierć dochodzimy do życia, przez cierpienie do radości, przez krzyż do zmartwychwstania.
Kiedy to sobie uświadamiam rodzi się we mnie nadzieja… Nadzieja na nowe życie. Nadzieja na zmianę tego, co w środku. Nadzieja na to, że to co było wczoraj, przestanie być aktualne. Nadzieja, że skończy się wreszcie czas odrętwienia.
Od kiedy zrozumiałam prawa rządzące wszechświatem i poznałam siłę pozytywnego myślenia, próbuję stworzyć lepszą wersję siebie.
By żyć lepiej, świadomiej, żeby nie zwariować.
By pędząc na co dzień, nie zagubić  tego, co najcenniejsze: siebie.
Jednak wciąż dopadają mnie wątpliwości i wraca stary człowiek – zlepek lęków, kompleksów. Zawsze wtedy odzywają się demony w stylu: nie dam rady, to bez sensu, to się nie uda…
Te powracające stereotypy podcinają mi skrzydła…
Ale nie poddaję się.
Kiełkuje we mnie nowe życie. Jeszcze nieśmiało, jeszcze na skale…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz