Lubię pisać listy. Od zawsze.
Dziś w dobie
SKYPA, GG czy telefonii komórkowej trudno rozwijać sztukę epistolarną.
A przecież w
liście posyła się kawałek siebie samego.
Zawsze jest
tam jakieś piętno nadawcy, zwłaszcza w listach pisanych ręcznie. To nie tylko
charakter pisma, rodzaj papeterii, styl pisania…opowiada coś o nadawcy, ale i
to, jak się przeżywa to szczególne spotkanie za pośrednictwem zapisanych
kartek…dziś niestety komputera.
Znana poetka
pisała kiedyś: „Ktoś list dostał, komuś serce bije, idzie czytać pod kwitnące
jabłonie…I dno traci, i w powietrzu tonie.” Wiadomo, o jaki list tu chodziło…
Gdzież te
listy, w których czuć zapach domu, ciepło matki, spojrzenie zatroskanych oczu kogoś
bliskiego, dotyk dłoni przyjaciela.
Czasem są
listy pisane przez Boga ręką człowieka, choć zupełnie o tym nie wie… Naprawdę!
– Są takie.
Otrzymałam i napisałam wiele listów. Mało z nich było bez znaczenia. Czasem w moich listach ktoś czytał to, czego tam nie było, a przynajmniej ja nie myślałam o tym pisząc…
Otrzymałam i napisałam wiele listów. Mało z nich było bez znaczenia. Czasem w moich listach ktoś czytał to, czego tam nie było, a przynajmniej ja nie myślałam o tym pisząc…
Albo ktoś
zupełnie nie rozumiał mojej intencji.
Wiele razy zdarzyło mi się, że pisałam z kimś, nie znając jego twarzy.
Pisanie z taką osobą było ciekawym doświadczeniem dla mnie. Wymieniałam się refleksjami z kimś, o kim
nie wiedziałam jak wygląda…
Ale nawet,
gdy się zna czyjąś twarz, to w liście spotykają się wewnętrzne pejzaże, do
obejrzenia, których potrzeba uwagi, wyobraźni i jednak serca.
Bywają listy,
których pisanie jest takim wysiłkiem duszy, serca i umysłu, że zmęczenie po
nich jest większe niż po bezpośrednim spotkaniu.
Ale i te
czytane są czasem takie, że trzeba przestać czytać, bo poraża siła słów, fraz,
szczerości…jakich nigdy nie byłoby wprost…
Ale
najpiękniejsze są te, które mamy do napisania jeszcze…
Czasem myślę, że człowiek jest dla innego człowieka listem lub listonoszem. Jaką cząstkę z siebie się komuś prześle? Jaką wieść o świecie czy ludziach komuś się doręczy?
Czasem myślę, że człowiek jest dla innego człowieka listem lub listonoszem. Jaką cząstkę z siebie się komuś prześle? Jaką wieść o świecie czy ludziach komuś się doręczy?
Od roku uprawiam sztukę epistolarną z Teodorem.
Bardzo cenię
sobie jego listy. Podoba mi
się jego styl pisania i trafność komentarzy.Cenię jego listy bo są tak jakoś serdeczne… choć bez zbędnego liryzmu.
Kim jest adresat moich listów?
Teodor to wyjątkowy mężczyzna. Bardzo zapracowany. Szpital (jest lekarzem), przychodnia, fundacja, hospicjum...
Podoba mi się jego filozofia życiowa. Jest szczęśliwym człowiekiem, bo uważa, że codziennie ma cztery powody do szczęścia. Po pierwsze - obudził się rano, po drugie - ma pracę, którą lubi, po trzecie - może uczynić coś bezinteresownie dla drugiego człowieka, po czwarte - ma swoją przestrzeń, pasję, śpiewa w chórze, gra na pianinie, wędruje po górach, itp.
I lubi pisać. Listy, pamiętniki, czasem wiersze...


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz