Dziś moje myśli i refleksje zdominował motyw Pierrota. Rano
usłyszałam w radiu piosenkę w wykonaniu
krakowskiego aktora Jacka Wójcickiego pt. "Zakochany Pierrot" i przypomniałam
sobie, że w dzieciństwie fascynował mnie
ten smutny pajac, który rozpacza z
powodu nieszczęśliwej miłości.
Na studiach poznałam włoską commedię dell'arte i pantomimę francuską, która rozsławiła motyw Pierrota.
Na studiach poznałam włoską commedię dell'arte i pantomimę francuską, która rozsławiła motyw Pierrota.
Wtedy też przyjrzałam mu się bliżej i zrozumiałam paradoks symbolu Pierrota. Utarło się przekonanie,
że Pierrot to symbol nieszczęśliwej
miłości, ale paradoksalnie ta nieszczęśliwej miłość pozwala nam się rozwijać, hartuje nasze
serce, staje się elementem życia, dzięki
któremu wiemy jak nie popełniać błędów.
Mnie postać Pierrota fascynuje jeszcze z innego powodu.
Intryguje mnie ten
jego smutek emanujący gdzieś ze środka
duszy i jakiś wewnętrzny przymus bycia wesołym, i obowiązek wkładania różnych wesołych
"strojów", "masek". Klaun jest smutny, ale musi rozweselać.
Często bywałam takim właśnie klaunem…
Od lat uwielbiam więc piosenkę „Zakochany Pierrot”.
Ta z pozoru wydawać
by się mogło dziecięca piosenka, zaliczana jednak do poezji śpiewanej, jest dla
mnie wspaniałą metaforą ludzkiego losu.
Czy w tej metaforze odnajdujesz siebie?
"Był raz Pierrot taki smutny pajacyk aż żal,
żal, bo Pierrot mieszkał sam w wielkim sklepie wśród lal,
sam, ciągle sam, choć gitarę miał i na niej grał
ach, ten Pierrot, laleczce Fleur swoje serce dał...
Prawda to? Prawda, lecz:
Ktoś Fleur z półki zdjął
Sam jak palec jest pajac Pierrot
Fleur, miła Fleur,
powiedz gdzie się podziałaś ach gdzie?
Fleur, moja Fleur, ja o Tobie wciąż marzę i śnię...
Fleur, moja Fleur,
zły czarownik cię porwał, czy smok?
Fleur, moja Fleur,
dzień bez Ciebie to cały rok..."
Tej metaforze patronować może witkiewiczowska wizja zaniku uczuć metafizycznych i powstanie rasy ludzi- automatów, zdeterminowanych przez środowisko, w jakim im przyszło żyć i charakteryzujących się bezrefleksyjną egzystencją.
Czy w tej metaforze odnajdujesz siebie?
"Był raz Pierrot taki smutny pajacyk aż żal,
żal, bo Pierrot mieszkał sam w wielkim sklepie wśród lal,
sam, ciągle sam, choć gitarę miał i na niej grał
ach, ten Pierrot, laleczce Fleur swoje serce dał...
Prawda to? Prawda, lecz:
Ktoś Fleur z półki zdjął
Sam jak palec jest pajac Pierrot
Fleur, miła Fleur,
powiedz gdzie się podziałaś ach gdzie?
Fleur, moja Fleur, ja o Tobie wciąż marzę i śnię...
Fleur, moja Fleur,
zły czarownik cię porwał, czy smok?
Fleur, moja Fleur,
dzień bez Ciebie to cały rok..."
Tej metaforze patronować może witkiewiczowska wizja zaniku uczuć metafizycznych i powstanie rasy ludzi- automatów, zdeterminowanych przez środowisko, w jakim im przyszło żyć i charakteryzujących się bezrefleksyjną egzystencją.
Dlatego cieszę się, że mam swoją zieloną ławeczkę… ławeczkę
nadzieją malowaną, gdzie mogę dzielić się swoimi refleksjami. Nie zagraża mi
więc bezrefleksyjna egzystencja.
Może w moim wieku nie wypada uwielbiać "Małego
księcia", "Pierrota", ale cóż...moja dusza zachowała pewną
dziecięcość...DZIEWCZYNKA W KOBIECIE...O tej dziewczynce, która wciąż we mnie
tkwi napiszę w innym poście...
A teraz posłucham jeszcze raz piosenki i popatrzę sobie na wizerunek Pierrota.
A teraz posłucham jeszcze raz piosenki i popatrzę sobie na wizerunek Pierrota.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz