Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

piątek, 13 marca 2015

Wychodzenie z cienia...



Ja, Maria Koletanka wychodzę powoli  z cienia… To długa i żmudna droga.
Kim jestem w świetle dnia i blasku nocy?
Nie jestem człowiekiem nad...ponad wszystko i w wymiarze 3D…
Kim więc jestem? Ot, taka sobie „Panna Nikt”, co to jest każdą, wszystkim i niczym.
Wciąż w trasie, w tak zwanym życiu…
A może ”Pani Ktoś”? Tak, jednak „Pani Ktoś”.
I choć mam poczucie, że żaden zegar mi lat nie odlicza, to kiedyś byłam piękna, młoda i czarująca. Teraz może i jestem piękna…inaczej, nadal młoda…duchem, tylko ten seksapil ulotnił się jak dym z wczorajszej fajki.
Nadal pozostaję silnie zrośnięta ze światem- i to głównie poprzez erotyzm, utożsamiany niesłusznie tylko z młodością.
Po prostu kobieta w wieku balzakowskim plus, z silną erotyczną wyobraźnią, znająca swego demona i czująca w sobie ten mrok…Niechętna kontemplowaniu swych starzejących się kości i zarazem daleka od buntowania się przeciw naturze, która
nieuchronnie popycha człowieka poza granice życia…Zdumiewająca ambiwalencja uczuć i stosunku do miłości.
Bo oto moja poetycka dusza nakazuje mi szukać…miłości w miłości…
Dla mnie miłość to proces, który budzi się po zauroczeniu, tęsknocie, oczekiwaniu i wyraża się nie w słowach, ale naszym zachowaniu, reakcjach, w niewypowiedzianych emocjach, w czymś transcendentnym, co jest takie wszechogarniające. I trudne do nazwania.
Może więc lepiej nie szukać miłości, zostawić ją w spokoju, a wtedy ona odnajdzie nas sama?
I zgodzić się ze słowami Oscara Wilde: „Kiedy naprawdę zapragniesz miłości, ona będzie na ciebie czekać.”
Gdyby to było jednak takie proste, to wszyscy byśmy chodzili zakochani po uszy i to szczęśliwie, ze wzajemnością. A przecież tak nie jest.
Wielka miłość…wielka siła…Lubię żyć na dopingu zauroczeń!!!
Wówczas „uniesiona nad ziemią, napojona światłem, nie ustaję w napowietrznym biegu”.
Mój stosunek do życia – na pewno ekstatyczna pochwała istnienia, życia w każdym calu.
Jestem stworzona by wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwięków, zapachów, doznań, doświadczyć wszystkiego…carpe diem…hedonistka w całej okazałości.
Obłoki, jeziora, strumienie, lasy, trawy, kwiaty…wszystko w przyrodzie wywołuje mój zachwyt. Lubię stać w trawach po pas i wdychać dziki zapach łąki, lubię pozbawić się całego bagażu cywilizacji i stać się cząstką natury, kontemplować jej piękno.
Troski dnia codziennego nie przesłaniają mi nigdy horyzontu owej łąki, na której  w zjednoczeniu ze światem,  chciałabym stanąć…
Jestem osobą stadną. Jestem połówką. Czuję się bezpiecznie, gdy ktoś koło mnie jest obecny.
I wszystko smakuje mi lepiej, gdy mogę się dzielić swoimi radościami i smutkami ze swoim Dopełnieniem. Wówczas wszystko jest bardziej kolorowe, radosne, mocniej przeżywane.
Dlatego wciąż szukam tej dopełniającej mnie połówki.
W moim ułożonym życiu brak mi kogoś ważnego, tak bardzo mojego…
Zabiegam, by na mojej drodze stawały osoby właściwe, wartościowe, w interakcji z którymi stanę się lepsza, mądrzejsza- i gdy już tak się stanie, wówczas będę stan taki pielęgnować, bo podobno nic nie trwa wiecznie ....
Wierzę, że prócz miłości i przyjaźni jest coś jeszcze, to trzecie, to jeszcze przez nikogo nie nazwane.
 A jutro wstaje nowy dzień. Zupełnie nowy .... i przyniesie nowe możliwości .....i znowu może zdarzyć się wszystko .....
Tak!!!! - każda chwila trwa tylko raz. Jeśli człowiek nie wyciągnie ręki po szczęście, jakie ona z sobą niesie, wówczas może już tego szczęście nigdy więcej w życiu nie doświadczyć. Tylko nieliczni są wielkimi szczęściarzami i otrzymują od losu drugą szansę...
„Szarpię życie za brzeg listka/ Przystanęło? Dosłyszało?/ Czy na chwilę, choć raz jeden/ dokąd idzie- zapomniało?” ( W. Szymborska).
Rozpoczynam przygodę z życiem... Powoli wychodzę z cienia…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz