Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

środa, 11 marca 2015

Otworzyć siebie...



Do niedawna takie sformułowania jak: być otwartym człowiekiem, otwarty umysł były dla mnie pustym frazesem…
Wiodłam życie skamieniałej księżniczki. Zapatrzona w romantyczne ideały, zakochana w Izabeli Łęckiej i w Emmie Bovary żyłam mitami i wyobrażeniami o księciu na białym koniu.
Byłam zamknięta w sobie, nieszczęśliwa, niezrozumiana…a nade wszystko zajęta sobą i swoimi bożkami.
Paradoksalnie im bardziej zajmowałam się sobą, tym mniej szukałam siebie.
Uzależniona od nienasyconej konsumpcji, od presji i poglądów większości, zagubiłam całkowicie własną drogę.
Powiem więcej: kochając swe literackie bohaterki upodabniałam się do nich, stając się marionetką.
Szukałam w życiu fajerwerków, odskoczni, substytutów, zakładałam maski, kreowałam siebie na mistrzynię gry…Wciąż rozszerzałam wachlarz ról…Kobieta wamp. Kobieta anioł. Kobieta bluszcz. Modliszka.
Przez całe lata byłam neurotyczką, człowiekiem wystraszonym, samolubnym i zakompleksionym. Czułam się taka bezsilna i zniewolona. Aż doszłam do ściany…
Rozpięłam kostiumy, zdjęłam warstwy ról…i zobaczyłam siebie… nieszczęśliwą i zagubioną dziewczynkę.
Splot pewnych wydarzeń w moim życiu spowodował, że otrząsnęłam się z marazmu i zrozumiałam, że mam prawo szukać własnej drogi i znaleźć to, co mi odpowiada. Jeżeli się to uda, będę mogła otworzyć się na innych, a poprzez otwarcie się na innych, człowiek znajduje drogę do siebie samego.
Warto otworzyć się na drugiego człowieka, na uczucie. Warto wreszcie otworzyć bramę swego serca.

                                                     (zdjęcie: www.pixabay.com)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz