Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

niedziela, 15 marca 2015

Moje genius loci





Może zdziwi Cię fakt, że ktoś kocha Warszawę? Ja ją kocham. Serio. Całym moim sercem.
Jestem związana z tym miastem , choć się w nim nie urodziłam.
Mieszkałam tu zaledwie kilka lat, ale to wystarczyło, żeby zakochać się w Warszawie i zostać zaoczną warszawianką…
A pochodzę z regionu, który nie darzy Warszawy szczególną sympatią (Wielkopolska). Moi ziomkowie (poznaniacy) nie bardzo rozumieją jak  można kochać spacery nad Wisłą…
A jestem szczęśliwa, że mam swoją Warszawę. Warszawy nie da się ogarnąć w całości. Wciąż odkrywam ją na nowo. Odkrywam nowe miejsca, zachwycam się nowymi osobliwościami tego miasta, całymi dzielnicami i zakamarkami. A kiedy je odkryję, wiem, że nic nie wiem. Bo przez ten czas, gdy mnie tu nie było, pojawiają się nowe miejsca, zupełnie mi obce, gotowe do odkrycia. Kolejne, dziewicze, czekające na mnie….

Uwielbiam się oddawać urokom Warszawy…
Łazienki...Och, wydeptuję tu ścieżki o każdej porze roku, szczególnie jesienią...Pałac na Wodzie odbija wtedy wszystkie kolory...Koło Starej Pomarańczarni wypatruję ślady stóp Izabeli i Wokulskiego, bohaterów "Lalki". A w okresie świątecznym tak miło pospacerować rozświetloną Aleją Chińską, wśród iluminacji przedstawiającej damy i panów rodem z epoki Prusa.
Właśnie poprzez literaturę i ukochanego Prusa, Warszawa stała się moim genius loci...
Sama też piszę i miejscem akcji moich powieści jest zawsze Warszawa.
Wprawdzie piszę do szuflady, ale może kiedyś wydam moje opowieści o ludziach i ich losach związanych z Warszawą...

Uroki Warszawy… Wylansowany Nowy Świat i Plac Zbawiciela, zielone Pola Mokotowskie, klimatyczny Żoliborz, labirynt uliczek w Wilanowie, surrealistyczne, kolejowe okolice Kasprzaka, Kościół Wizytek, szczególnie wtedy, gdy pusty, a siostry za klauzurą śpiewają godzinki, Powązki, szczególnie Stare i szczególnie jesienią, gorąca czekolada w 1001 odsłon u Wedla, widok z Mostu Gdańskiego na Stare Miasto w letni wieczór…

Kocham Warszawę. Oddycham jej płucami, wciągam gorące od nagrzanego asfaltu powietrze.
Warszawa to nie tylko urocze miejsca, ale też ludzie. Można narzekać na tłumy, ja jednak lubię wczuwać się w ten klimat. W klimat tłumów. Lubię anonimowość przechadzających się nieznanych ludzi Siedzę w kawiarni na Nowym Świecie i patrzę się na przemierzające miasto tabuny ludzi. Obserwuję ich razem z ich problemami. Zastanawiam się za czym pędzą, za czym gonią.

I ubolewam, że nie mam tu znajomych, przyjaciół… Taki los, gdy mieszka się 350 km od Warszawy.

Gdy przed 20 laty mieszkałam w Warszawie nie odczuwałam tak jej magii...Czułam się tu jak uboga krewna….I dlatego wróciłam do rodzinnego miasta. Teraz żałuję decyzji.
Widocznie ja tak mam...lubię mieć marzenia do marzenia.

I tworzyć swój sen o Warszawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz