Przez blisko 25 lat bycia żoną i matką prowadziłam naszą
łódź. Byłam sternikiem, wiosłowałam ile sił…Mój mąż zawsze z tyłu, na wygodnej
pozycji. Nigdy nie chciał przejąć
sterów. Nigdy nie chciał płynąć przed siebie.
Po co się męczyć. Na mieliźnie też można jako tako przeżyć…
Teraz poczułam się zmęczona i moja łódź stanęła. Mąż z tego
faktu bardzo zadowolony. Ma wreszcie spokój, a święty spokój nie ma ceny.
A ja zastanawiam się, co dalej? Jak długo mogę stać na
mieliźnie? Rozważam kilka opcji.
Mogę opuścić łódź i zacząć nowe życie na innej
łódce, mogę wyrzucić z niej męża i dalej wiosłować sama z nadzieją, że spotkam
jeszcze odpowiedniego sternika, ale mogę też (co właśnie czynię) czekać na rozwój
wypadków i niczego nie przyspieszać…
Na razie wybrałam to wyjście, bo w swym życiu wielokrotnie
podjęłam dużo pochopnych,
nieprzemyślanych decyzji, które sprawiły, że nie byłam szczęśliwa. Tak
więc czekam…
Z niektórymi decyzjami
jest jak z owocami, dojrzewają w nas do czasu
zbiorów ...
Jednak z każdym dniem w dziurawej
łodzi przybywa wody, brzeg niedaleko, ale jeszcze go nie widać.
Wylewam codziennie wodę garściami, sklejam, łatam dziury. Taka prowizorka. Nie mogę jednak dopuścić by łódź zatonęła i poszła na dno bo…ja pływać nie potrafię.
Wylewam codziennie wodę garściami, sklejam, łatam dziury. Taka prowizorka. Nie mogę jednak dopuścić by łódź zatonęła i poszła na dno bo…ja pływać nie potrafię.
Kiedyś już
próbowałam przesiąść się na inna łódkę…
Mój mąż, gdy tylko
poczuł zagrożenie, powodowany strachem rozpoczął rozpaczliwą walkę o
przetrwanie. I omal nie doprowadził do katastrofy….
Znów musiałam przejąć
stery.
I tak latami łatając starą łajbę, nie mogę pozbyć się
pragnienia, że przydałaby mi się nowa łódź, abym mogła płynąć po spokojnych
wodach teraźniejszości. I przydałby się ktoś, kto w ów rejs gotów byłby ze mną wyruszyć
nie zwracając uwagi na wczoraj, dzisiaj i jutro. Przydałby się
ktoś, kto zauważyłby piękny zachód słońca ...I usłyszał muzykę poranka… Przydałby się
ktoś, kto potrafiłby zrozumieć co mi w duszy gra… Po prostu ktoś, z kim
mogłabym dzielić bliskość i intymność…
Brzemienna w nadzieję,
czekam na łódź przeznaczenia - i wytężam słuch, i wzrok by jej nie przeoczyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz