Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.

czwartek, 12 marca 2015

Łódź niespełnienia...



Przez blisko 25 lat bycia żoną i matką prowadziłam naszą łódź. Byłam sternikiem, wiosłowałam ile sił…Mój mąż zawsze z tyłu, na wygodnej pozycji.  Nigdy nie chciał przejąć sterów. Nigdy nie chciał płynąć przed siebie.  Po co się męczyć. Na mieliźnie też można jako tako przeżyć…
Teraz poczułam się zmęczona i moja łódź stanęła. Mąż z tego faktu bardzo zadowolony. Ma wreszcie spokój, a święty spokój nie ma ceny.
A ja zastanawiam się, co dalej? Jak długo mogę stać na mieliźnie? Rozważam kilka opcji. 
Mogę opuścić łódź i zacząć nowe życie na innej łódce, mogę wyrzucić z niej męża i dalej wiosłować sama z nadzieją, że spotkam jeszcze odpowiedniego sternika, ale mogę też (co właśnie czynię) czekać na rozwój wypadków i niczego nie przyspieszać…
Na razie wybrałam to wyjście, bo w swym życiu wielokrotnie podjęłam  dużo pochopnych, nieprzemyślanych decyzji, które sprawiły, że nie byłam szczęśliwa. Tak więc  czekam… 
Z niektóry­mi de­cyz­ja­mi jest jak z owo­cami, doj­rze­wają w nas do cza­su zbiorów ...
Jednak z każdym dniem w dziura­wej łodzi przy­bywa wody, brzeg nieda­leko, ale jeszcze go nie widać.
Wy­lewam codzien­nie wodę garściami, sklejam, łatam dziury. Taka prowizorka. Nie mogę jednak dopuścić by łódź zatonęła i poszła na dno bo…ja pływać nie potrafię.
Kiedyś już próbowałam przesiąść się na inna łódkę…
Mój mąż, gdy tylko poczuł zagrożenie, powodowany strachem rozpoczął rozpaczliwą walkę o przetrwanie. I omal nie doprowadził do katastrofy….
Znów musiałam przejąć stery.
I tak latami łatając starą łajbę, nie mogę pozbyć się pragnienia, że przy­dałaby mi się nowa łódź, abym mogła płynąć po spo­koj­nych wo­dach te­raźniej­szości. I przy­dałby się ktoś, kto w ów rejs gotów byłby ze mną wy­ruszyć nie zwracając uwagi na wczo­raj, dzi­siaj i jut­ro. Przy­dałby się ktoś, kto zauważyłby piękny zachód słońca ...I usłyszał muzykę poranka… Przy­dałby się ktoś, kto pot­ra­fiłby zrozumieć co mi w duszy gra… Po prostu ktoś, z kim mogłabym dzielić bliskość i intymność…
Brzemienna w  nadzieję, czekam na łódź przez­nacze­nia - i wytężam słuch, i wzrok by jej nie przeoczyć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz