Zielona ławeczka - to tu dokonuje się bilans mojego życia.... Tu uwalniają się moje myśli,pragnienia, tęsknoty, a nade wszystkim nadzieja... Nadzieja na miłość, na zmiany, na nowe życie, na radość, spełnienie i szczęście. Tu dokonuje się moje katharsis... Tu uwalniają się sekrety...sekrety Kolety...
Wszelkie prawa autorskie do tekstów postów i tekstu powieści, w myśl ustawy z dnia 4 lutego 1994r. Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83 z późn. zm. należą do właściciela bloga i nie mogą być wykorzystywane bez jego zgody w celach prywatnych lub komercyjnych.
Etykiety
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Rocznica
Dziś z moim mężem, nie-mężem obchodziłam 24 rocznicę ślubu.
Szału nie było... Jakie małżeństwo, taka rocznica...
Cóż...Małżeństwo nie jest stanem, jest umiejętnością. I nam tej umiejętności przez te wszystkie lata brakowało.
W pewnym sensie małżeństwo przypomina solidny złoty zegarek dziedziczony od pokoleń.
Patrzy się na niego i się go po prostu ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy, zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszczenia, ani przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, a raz po raz zanosić do zegarmistrza, żeby przeczyścił mechanizm... Taki piękny zegarek to oczywiście rzadkość, ale przecież gumowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu. Kłopot z zegarkiem dwudziestodolarowym polega na tym, że pewnego dnia po prostu przestaje działać. Można go wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy.
(Jonathan Carroll)
Wspomniany wyżej pisarz uważał też, że małżeństwo jest poniekąd rodzajem handlu wymiennego. Ktoś podaje długość, ty podajesz szerokość i przy odrobinie szczęścia wychodzi z tego mapa wspólnego świata. Znanego i wygodnego.
Nam mapa wspólnego świata wyszła niezła, ale daleko jej do ideału...
Nasze małżeństwo to zalegalizowana samotność we dwoje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz