We wstępie do nowego numeru „Polonistyki”
możemy wyczytać, że bycie czytelnikiem jest kategorią elitarną.
Fakt ten nie potrzebuje ani wartościowania, ani oceny. Ważne, aby
zauważać samo zjawisko. A dalej, przez odpowiednią refleksję –
wykorzystać je pozytywnie i nauczyć się inspirować do czytania –
siebie oraz innych. Literackie drogi i bezdroża to motyw przewodni
tego numeru „Polonistyki”. I jest to metafora o szerokim
horyzoncie. Wszyscy bowiem chodzimy własnymi ścieżkami. Tak
czytelnik, jak i pisarz. Tak książka, jak i literatura.
W związku z tym, że
tak łatwo znaleźć się na literackich manowcach, Paulina Małochleb,
krytyk i historyk literatury, otwiera w "Polonistyce" cykl artykułów
"Książka na zakręcie". Zespół autorów czasopisma
pomoże znaleźć odpowiedzi na pytania, które stawia sobie wielu z
nas: Co czytać? Jak czytać? Gdzie szukać? - żeby kształtować
dobre nawyki czytelnicze.
Podpierając się
autorytetem naukowym wspomnianej autorki, wyrażę w tym miejscu
zdanie większości, że
"Książka
znalazła się na zakręcie i jest to zakręt niezwykle ostry,
biegnący nad przepaścią. Nie trafiła tam jednak sama, bo to my ją
tam umieściliśmy, uznając czytanie za czynność trudną."
W ostatnich latach
coraz częściej mówi się o kryzysie czytelnictwa, publicyści
straszą, że zniknie książka papierowa, a nasze dzieci czytać
będą wyłącznie treści internetowe.
Kryzys czytelniczy
dotyka też rynku książki.
P. Małochleb uważa,
że za kryzys czytelnictwa w dużym stopniu odpowiada rynek
wydawniczy i media.
Swą tezę uzasadnia
argumentem, że książka na rynku wydawniczym funkcjonuje jako
nowość przez 30 dni: wtedy jest recenzowana, omawiana w telewizji,
czytana we fragmentach w stacjach radiowych. Wtedy pojawia się na
blogach i portalach kulturalnych. Wtedy ujmuje się ją w
statystykach sprzedaży, bestsellerów miesiąca. Później znika.
Skoro książka ma tak
krótki termin przydatności, zastanawiam się czy podjąć trud
wydania swojej powieści?
Może lepiej niech moje
„ZAGUBIONE ANIOŁY” poleżą sobie spokojnie w szufladzie i
poczekają na lepsze czasy?
A tymczasem będę
zabierać je na moją ławeczkę nadzieją malowaną...I kto chce,
niech czyta...
Bo w epoce, gdy bez
książki obywa się 26 milionów Polaków, nie ma znaczenia, na
jakim nośniku czytamy i jaki rodzaj literatury wybieramy.. Ważne,
że w ogóle czytamy.
Dziś swój pobyt na
zielonej ławeczce, nawiązujący do kręgu tematu literackich dróg
i bezdroży, zakończę
fragmentem
opowiadania J.L.Borgesa: "Wszechświat (który
inni nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej, i być
może nieskończonej, liczby sześciobocznych galerii (…) W sieni
jest lustro, które podwaja wiernie pozory. Ludzie wnioskują
zazwyczaj na podstawie tego lustra, że Biblioteka nie jest
nieskończona (gdyby taką rzeczywiście była, po cóż to złudne
podwojenie?); ja wolę śnić, że gładkie powierzchnie
przedstawiają i obiecują nieskończoność. (…) Jak wszyscy
ludzie Biblioteki, podróżowałem w młodości; odbywałem
pielgrzymki w poszukiwaniu jakiejś książki, być może katalogu
katalogów. (…) Kiedy ogłoszono, że Biblioteka obejmuje wszystkie
książki, pierwszym wrażeniem było niezmierne szczęście. Wszyscy
ludzie poczuli się panami nietkniętego i tajemnego skarbu.. (…) Metodyczne pisanie
odrywa mnie od obecnego losu ludzi. Pewność, że wszystko jest
napisane, unicestwia nas lub czyni widmami."
I mnie unicestwia myśl,
że wszystko już zostało napisane...ale jako kobieta przy nadziei
będę pisać...
Na przekór wszystkim statystykom...I będę wierzyć, że ktoś to przeczyta.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz